Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były.
Nie wierzysz, bo to bzdura albo wierzysz bo się boisz i szukasz słów w chmurach, chociaż życie to nie komiks
Niektórzy ludzie twierdzą, że decyzje podejmowane pochopnie są najlepszym rozwiązaniem dla naszego życia. Już dawno straciłam wiarę w ludzi i we wszystko dookoła...Już nigdy nie uwierzę w to co mówią inni...Nie mam zamiaru zostać oszukana i opuszczona !
Według niektórych, szkoła średnia to jeden z najgorszych okresów z życia człowieka. Cały świat się diametralnie zmienia, dzieciaki dokuczają, problemy przychodzą, a ty stoisz między tym w rozkroku, bo jedną noga ugrzęzłaś w dzieciństwie,a drugą już sięgasz na teren młodzieży. To właśnie ten idiotyczny okres w którym, czasem nawet durnymi słowami krytyki przejmujesz się bardziej niż powinieneś. To ten czas, w którym nie potrafisz zaakceptować, że pewne rzeczy się zmieniają.
Zmęczona podeszłam do lustra. Znów dokładnie widziałam tłustą dziewczynę, która już na zawsze pozostanie sama...
Gubię siebie, próbując konkurować z każdym. Zamiast po prostu być sobą...
Nie wiem gdzie mam się zwrócić, utknęłam w tej rutynie...
Ja...po prostu chcę uwierzyć w siebie...Proszę !
Ze złości po raz któryś stłukłam lustro pozwalając upaść mu z głośnym hukiem na podłogę. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś...
Według niektórych, szkoła średnia to jeden z najgorszych okresów z życia człowieka. Cały świat się diametralnie zmienia, dzieciaki dokuczają, problemy przychodzą, a ty stoisz między tym w rozkroku, bo jedną noga ugrzęzłaś w dzieciństwie,a drugą już sięgasz na teren młodzieży. To właśnie ten idiotyczny okres w którym, czasem nawet durnymi słowami krytyki przejmujesz się bardziej niż powinieneś. To ten czas, w którym nie potrafisz zaakceptować, że pewne rzeczy się zmieniają.
Zmęczona podeszłam do lustra. Znów dokładnie widziałam tłustą dziewczynę, która już na zawsze pozostanie sama...
Gubię siebie, próbując konkurować z każdym. Zamiast po prostu być sobą...
Nie wiem gdzie mam się zwrócić, utknęłam w tej rutynie...
Ja...po prostu chcę uwierzyć w siebie...Proszę !
Ze złości po raz któryś stłukłam lustro pozwalając upaść mu z głośnym hukiem na podłogę. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś...
Zsunęłam się po ścianie do pozycji siedzącej zalewając się łzami.
-Córeczko-do pokoju wpadła moja mama-Nic Ci nie jest ?
Od razu upadła na kolana i przytuliła mnie do siebie.
Właśnie tego potrzebowałam najbardziej...wsparcia bliskich mi osób.
-Fran...odezwij się do mnie,błagam-krzyknęła płacząc ostatkiem sił
Ja...nie potrafiłam nic wypowiedzieć z moich ust. Tak jakby to one zabraniały mi mówić o moim problemie...Zamykałam się w sobie. Już nawet nie rozmawiałam z Cami i Violką.
Bardziej łatwiej jest stłumić ból fizyczny niż psychiczny...
Czuję jakby za moje zachowanie odpowiadał diabeł, który chce żebym stoczyła się na samo dno. A ja...jestem mu posłuszna w całej okazałości. Spełniam każdy jego warunek, nawet najgłupszą błahostkę...
On ciągle jest ze mną...Obserwuje mój najmniejszy błąd. Doradza w sprawach na które już dawno straciłam cierpliwość...
-Nie widzisz jak wielki zadajesz ból swojej matce-wspomniał-nie zauważyłaś, że jeszcze nie doszła do pełnej sprawność psychicznej po odejściu twojego ojca ? A ty jeszcze dokładasz jej swoich zmartwień ! Zrozum ona przez ciebie cierpi !
-Nie masz prawa tak mówić...Słyszysz ? Nie masz prawa !-krzyknęłam widząc go tuż przy drzwiach
-Ależ mam prawo. Jestem tu tylko po to, aby pomóc Ci się uporać z problemami, skarbie.-szepną mi do ucha
Przeszedł mnie dość nieprzyjemny dreszcz od jego zachrypniętego głosu.
-Mam dla Ciebie wspaniałą propozycję. Zabij się !
-CO ? Chyba oszalałeś ?
-Spójrz na to z innej perspektywy.-złożył ręce jak do modlitwy- Odciążysz matkę od swoich problemów i pozwolisz jej znów cieszyć się życiem !
-Wynoś się ! Wyjdź stąd !-rzucałam w niego potłuczonymi kawałkami szkła
Moja mama stała oszołomiona cała tą zaistniałą sytuacją. W tym momencie sama siebie nie poznawałam... Czym prędzej wybiegłam z domu, aby uciec stąd jak najdalej...
Ucałowałam moją opiekunkę w policzek i odwróciłam się w stronę okna parząc na księżyc i gwiazdy rozświetlające ciemność po drugiej stronie.
-Dobranoc aniołki!-wyszeptałam zamykając oczy...
-Córeczko-do pokoju wpadła moja mama-Nic Ci nie jest ?
Od razu upadła na kolana i przytuliła mnie do siebie.
Właśnie tego potrzebowałam najbardziej...wsparcia bliskich mi osób.
-Fran...odezwij się do mnie,błagam-krzyknęła płacząc ostatkiem sił
Ja...nie potrafiłam nic wypowiedzieć z moich ust. Tak jakby to one zabraniały mi mówić o moim problemie...Zamykałam się w sobie. Już nawet nie rozmawiałam z Cami i Violką.
Bardziej łatwiej jest stłumić ból fizyczny niż psychiczny...
Czuję jakby za moje zachowanie odpowiadał diabeł, który chce żebym stoczyła się na samo dno. A ja...jestem mu posłuszna w całej okazałości. Spełniam każdy jego warunek, nawet najgłupszą błahostkę...
On ciągle jest ze mną...Obserwuje mój najmniejszy błąd. Doradza w sprawach na które już dawno straciłam cierpliwość...
-Nie widzisz jak wielki zadajesz ból swojej matce-wspomniał-nie zauważyłaś, że jeszcze nie doszła do pełnej sprawność psychicznej po odejściu twojego ojca ? A ty jeszcze dokładasz jej swoich zmartwień ! Zrozum ona przez ciebie cierpi !
-Nie masz prawa tak mówić...Słyszysz ? Nie masz prawa !-krzyknęłam widząc go tuż przy drzwiach
-Ależ mam prawo. Jestem tu tylko po to, aby pomóc Ci się uporać z problemami, skarbie.-szepną mi do ucha
Przeszedł mnie dość nieprzyjemny dreszcz od jego zachrypniętego głosu.
-Mam dla Ciebie wspaniałą propozycję. Zabij się !
-CO ? Chyba oszalałeś ?
-Spójrz na to z innej perspektywy.-złożył ręce jak do modlitwy- Odciążysz matkę od swoich problemów i pozwolisz jej znów cieszyć się życiem !
-Wynoś się ! Wyjdź stąd !-rzucałam w niego potłuczonymi kawałkami szkła
Moja mama stała oszołomiona cała tą zaistniałą sytuacją. W tym momencie sama siebie nie poznawałam... Czym prędzej wybiegłam z domu, aby uciec stąd jak najdalej...
To niesamowite jak wiele możesz ukryć tylko się uśmiechając
-Natalia jesteś blada i masz podkrążone oczy. Czy coś się stało ?-zapytał mnie Alex schodzący ze schodów
-Nie przejmuj się, to tylko alergia. Szybko minie-oznajmiłam radośnie
-Na pewno ? To brzmiało mało przekonywająco...
-Pójdę się przejść-oznajmiłam-Po spacerze na pewno mi się polepszy.
Opuszczając mury czterech ścian wiatr od razu smyrał moje policzki na mrozie. Nie przeszkadzało mi to. Szłam dalej...
Przez całe moje życie robię rzeczy, których nienawidzę...a jeśli chcę coś zrobić to mi nie wychodzi. Po prostu jestem beznadziejna i najgorsza...
Zdaję sobie sprawę z tego, że przy Ludmile i Leónie nie jestem sobą. Oszukuję, kłamię...zagłuszam całą prawdę o sobie. Nikt nigdy nie dowie się tego co czuje, nikt nigdy nie pozna mojej twarzy bez maski zakrywającej smutek... Nikt !
Wolę zostać z tym wszystkim sama, niż niepotrzebnie mieszać ludziom w życiu. Tak będzie bezpieczniej dla mnie !
Nikt nie pozna mojej prawdziwej twarzy...Nikt ! Czasem...sama siebie nie poznaję.
Z jednej strony pragnę wszystkim wykrzyczeć, że cierpię, a z drugiej...zagłuszam to w sobie, jeśli bym to wyjawiła...zabiłabym samą siebie...
Idąc obok parku natknęłam się na...Francesce. Tylko co ona tu robi o tej porze i w takim miejscu ? To do niej nie podobne !? Zawsze była roześmianą dziewczyną !
-Fran ?-krzyknęłam do skulonej postaci przy krawężniku...
-Ohhh, super.-jęknęła-Jeszcze mi tu brakowało niechcianej przez wszystkich Natalii...
Zignorowałam te słowa z trudnością... W jej ręku zauważyłam coś święcącego...to była żyletka !
-Pogięło Cię ?-krzyknęłam usiłując wyrwać jej przedmiot z rąk kalecząc także siebie-Co Ci strzeliło do łba ?
-Bo lubię !
-Lubisz !-oznajmiłam-Fran, co się dzieje ?
-Nie zamierzam rozmawiać ze sługusem Ludmilii-warknęła
-Ałć, zabolało-jęknęłam-Wiesz, mogłaś użyć mniej bolesnego określenia. Może Ludmilla nie jest idealną przyjaciółką, ale wiem, że w jakiś sposób jej na mnie zależy. Nie okazuje tego przy wszystkich, ale ja to czuję...Dlatego jej nie zostawiłam. Kocham ją pomimo tego, że na każdym kroku sprawia mi przykrości...
-Natalia, ja...przepraszam...nie wiedziałam...-spuściła głowę
-Nikt nie wiedział. Lepiej będzie jak już pójdę.
-Nie !-oznajmiła-Zostań...i posiedź tu ze mną w ciszy.
-Chętnie-uśmiechnęłam się
Obie usiadłyśmy na krawężniku obserwując gwieździste niebo.
-Możemy o tym nie rozmawiać-poprosiłam-Lepiej będzie jak pójdę spać. Dobranoc Ashl !-Nie przejmuj się, to tylko alergia. Szybko minie-oznajmiłam radośnie
-Na pewno ? To brzmiało mało przekonywająco...
-Pójdę się przejść-oznajmiłam-Po spacerze na pewno mi się polepszy.
Opuszczając mury czterech ścian wiatr od razu smyrał moje policzki na mrozie. Nie przeszkadzało mi to. Szłam dalej...
Przez całe moje życie robię rzeczy, których nienawidzę...a jeśli chcę coś zrobić to mi nie wychodzi. Po prostu jestem beznadziejna i najgorsza...
Zdaję sobie sprawę z tego, że przy Ludmile i Leónie nie jestem sobą. Oszukuję, kłamię...zagłuszam całą prawdę o sobie. Nikt nigdy nie dowie się tego co czuje, nikt nigdy nie pozna mojej twarzy bez maski zakrywającej smutek... Nikt !
Wolę zostać z tym wszystkim sama, niż niepotrzebnie mieszać ludziom w życiu. Tak będzie bezpieczniej dla mnie !
Nikt nie pozna mojej prawdziwej twarzy...Nikt ! Czasem...sama siebie nie poznaję.
Z jednej strony pragnę wszystkim wykrzyczeć, że cierpię, a z drugiej...zagłuszam to w sobie, jeśli bym to wyjawiła...zabiłabym samą siebie...
Idąc obok parku natknęłam się na...Francesce. Tylko co ona tu robi o tej porze i w takim miejscu ? To do niej nie podobne !? Zawsze była roześmianą dziewczyną !
-Fran ?-krzyknęłam do skulonej postaci przy krawężniku...
-Ohhh, super.-jęknęła-Jeszcze mi tu brakowało niechcianej przez wszystkich Natalii...
Zignorowałam te słowa z trudnością... W jej ręku zauważyłam coś święcącego...to była żyletka !
-Pogięło Cię ?-krzyknęłam usiłując wyrwać jej przedmiot z rąk kalecząc także siebie-Co Ci strzeliło do łba ?
-Bo lubię !
-Lubisz !-oznajmiłam-Fran, co się dzieje ?
-Nie zamierzam rozmawiać ze sługusem Ludmilii-warknęła
-Ałć, zabolało-jęknęłam-Wiesz, mogłaś użyć mniej bolesnego określenia. Może Ludmilla nie jest idealną przyjaciółką, ale wiem, że w jakiś sposób jej na mnie zależy. Nie okazuje tego przy wszystkich, ale ja to czuję...Dlatego jej nie zostawiłam. Kocham ją pomimo tego, że na każdym kroku sprawia mi przykrości...
-Natalia, ja...przepraszam...nie wiedziałam...-spuściła głowę
-Nikt nie wiedział. Lepiej będzie jak już pójdę.
-Nie !-oznajmiła-Zostań...i posiedź tu ze mną w ciszy.
-Chętnie-uśmiechnęłam się
Obie usiadłyśmy na krawężniku obserwując gwieździste niebo.
Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.
Lubię noc. Noc jest od tego, alby pomyśleć. Racjonalnie zastanowić się nad swoim popapranym dotąd życiu. Każdy nasz nawet najmniejszy krok cofa nas przed ujrzeniem prawdy o świecie. Zasłania prawdziwe horyzonty, dorośli mydlą nam oczy dobrymi uczynkami...a my...a my bez wątpienia w to wszystko wierzymy...
Czasami myślę, że anioły istnieją. Są wśród nas ludzie doszczętnie zniszczeni psychicznie. To są właśnie współczesne anioły, które ukrywają się za dnia, a ujawniają się tylko w nocy, kiedy nikogo nie ma. Każą się za cierpienia swoje i innych, alby naprawić nasz świat. Tylko dlaczego nie dostrzegamy tego my ? Ludzie doszczętnie przesiąknięci złem !? Dlaczego to my pozwalamy im cierpieć zamiast nas ?
Wszyscy proszą nas o szczerość. Jeżeli ją dostają mylą to z chamstwem, więc po co proszą o szczere opinie ? Skoro sami nie rozumieją jej wartości ? Po co do cholery chcą naszej opinii ? Skoro potem mają ja w dupie ? Nienawidzę tych pieprzonych egoistów, którzy dbają tylko o swój tyłek ! A gdzie w tym wszystkim jest miłość, radość i uczciwość ? Gdzie podziały się te prawdziwe wartości !?
Kurwa gdzie ??
-Ashley, jestem już dużą dziewczynką i sobie poradzę-jęknęłam
-Wiem, ale zawsze będziesz moją małą Demi-usiadła na skraju mojego łóżka, a ja zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na biurko-Do tej pory pamiętam twoje urodziny. Byłaś taką kruszynką, lekarze bali się o twoje życie, całe szczęście przeżyłaś ten czas...
Czasami myślę, że anioły istnieją. Są wśród nas ludzie doszczętnie zniszczeni psychicznie. To są właśnie współczesne anioły, które ukrywają się za dnia, a ujawniają się tylko w nocy, kiedy nikogo nie ma. Każą się za cierpienia swoje i innych, alby naprawić nasz świat. Tylko dlaczego nie dostrzegamy tego my ? Ludzie doszczętnie przesiąknięci złem !? Dlaczego to my pozwalamy im cierpieć zamiast nas ?
Wszyscy proszą nas o szczerość. Jeżeli ją dostają mylą to z chamstwem, więc po co proszą o szczere opinie ? Skoro sami nie rozumieją jej wartości ? Po co do cholery chcą naszej opinii ? Skoro potem mają ja w dupie ? Nienawidzę tych pieprzonych egoistów, którzy dbają tylko o swój tyłek ! A gdzie w tym wszystkim jest miłość, radość i uczciwość ? Gdzie podziały się te prawdziwe wartości !?
Kurwa gdzie ??
Wszędzie krew, tego nie da się zapomnieć...
-Demetria Devonne już pora spać !-oznajmiła blondynka-Gaś światło i wskakuj do łóżka !-Ashley, jestem już dużą dziewczynką i sobie poradzę-jęknęłam
-Wiem, ale zawsze będziesz moją małą Demi-usiadła na skraju mojego łóżka, a ja zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na biurko-Do tej pory pamiętam twoje urodziny. Byłaś taką kruszynką, lekarze bali się o twoje życie, całe szczęście przeżyłaś ten czas...
Ucałowałam moją opiekunkę w policzek i odwróciłam się w stronę okna parząc na księżyc i gwiazdy rozświetlające ciemność po drugiej stronie.
-Dobranoc aniołki!-wyszeptałam zamykając oczy...
Nie mogę spać tej nocy. Jestem rozbudzona i tak zmieszana. Wszystko jest w porządku, ale jestem posiniaczona...
~~***~~
Witam aniołki. Jak wam mija świąteczna niedziela ?
Przepraszam za spóźniony rozdział miał być wcześniej, ale wyszło jak zwykle...
Raz jeszcze życzę wam Wesołych Świąt ! <3
Pozdrawiam :3
Przepraszam za spóźniony rozdział miał być wcześniej, ale wyszło jak zwykle...
Raz jeszcze życzę wam Wesołych Świąt ! <3
Pozdrawiam :3
Panna Martin
Oryginalność to coś co kocham <3
OdpowiedzUsuńJeejku jakie to prawdziwe. ^^
Demi ma rację, gdzie się podziały te wszystkie wartości? To bardzo mądre co napisałaś.
Uwielbiam twojego bloga za oryginalność ;*
Ty za to jesteś bardzo mądra i pomysłowa, dzięki czemu twoje wypowiedzi są po prostu cudowne. Jesteś naprawdę bardzo zdolna i wiele dziewczyn Ci zazdrości. Jestem pewna że niedługo będziesz sławna pisarką.Wierze w to.
To był brat naszej kochanej Włoszki? Ogólnie to było naprawdę chamskie. Brat * powinien ją wspierac a nie! Lubię czytać te rozdziały. Mają w sobie taką magię która przyciąga że zdwojoną siłą. Strasznie Ci zazroszvze talentu.
Jeśli MSM być szczera to piszę ten komentarz z uśmiechem, ponieważ bardzo poprawiłaś mi humor. Dziękuje Ci. Pozdrawiam serdecznie ^^
Madzia.
*Jeśli to jej brat. :3
Brat ? Nie spostrzegałam tak tego. Bardziej wizje miałam, że to są halucynacje Fran i widzi diabła XD
UsuńW sumie... racja.
UsuńTeraz jak o tym myślę to jakoś diabeł lepszy. xd
No nic. Moja mądrość się ujawniła.
Chyba jestem pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńFran coś ty chciała zrobić!
Dobrze, że Natuśka ją powstrzymała!
Rozdział Boski
Dopiero dzisiaj zalazłam twojego bloga...
Zapraszam do mnie... http://zawsze-nalezy-byc-soba.blogspot.com/2015/04/witaj-nabor.html
Może miała byś ochotę się do nas (mnie) przyłączyć?
Serdecznie zapraszam!
Aaaaaaaaaaaaaaa....
OdpowiedzUsuńNo,no,no....
Zazdroszczę!
Rozdział jest boski!
Biedna Francesca :'( Jakiś diabeł ją nawiedza :'(
Czy ty Fran chciałaś sobie odebrać życie!?
Masz szczęście, że Natkaa cię powstrzymała!
[][][][][][] Weny życzę i czekam na next'a [][][][][][]
[][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][] Olaa Naxistas <3
Jestem kochana! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny! Jak ty to robisz, no jak?
Bardzo podoba mi się wątek Fran! <3 Jest świetny! Innych też, ale jej zrobił na mnie największe wrażenie! ^^
Musisz zostać na bloggerze! Piszesz genialnie! :*
Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! ^^
Napisz syzbkooo... <3
Zajmuję *_*
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały.! <3
UsuńFrancesca jest taka inna :/
No właśnie, gdzie jest ta roześmiana dziewczyna.
Ona chciała się ciąć ;cc
Na szczęście pojawiła się Naty :)
Czekam na next'a :D
Jeśli chcesz to wpadnij na mojego bloga: leonetta0951.blogspot.com/
Buziaki,
Lenka Verdas :*
Witaj kochana. ;*
OdpowiedzUsuńTo chyba oczywiste, że rozdział był wspaniały. Bo jak inaczej mogłoby być? Jak Ty to robisz, kochanie, co? Chylę przed Tobą czoło. I to tak bardzo nisko.
Fran, która teraz jest zupełnie inna. Gdzie się podziała ta kruczowłosa Włoszka, której na twarzy zawsze widniał uśmiech, co?
Jej dusza jest wrażliwa i wyjątkowa. Och, jest z pewnością czymś więcej niż wyjątkiem. Musi nauczyć się być silną niż dotychczas, bo jestem pewna, że kolejny jakiś upadek jest w życiu po coś, także wstajesz i idziesz dalej, Franuś! Sama droga, która kroczysz nie jest tak straszna. Poczekaj na lepsze dni, które na pewno przyjdą, w których będzie uśmiech odbierający dech w piersiach za przyczyną Twojej miłości, radości i szczęścia.
Ze wszystkiego można się otrząsnąć...
Natalka też biedna moja kochana kręcona dziewuszka. :(
Może Ona i Fran byłyby idealnym zestawieniem? Mam na myśli przyjaźń...
Ogółem coś wspaniałego. ;*
Całuję Cię najmocniej,
Katie
Fran no inna jest :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :*
W wolnej chwili wpadnij do mnie ^.^
Boski
OdpowiedzUsuń