sobota, 28 lutego 2015

001 ''Rytm życia''

Nie ma powodu, żeby mówić prawdę, kiedy tak łatwo kłamać.


Ani pot ani krew nie zdołają użyźnić niewdzięcznej ziemi. Czy to pada śnieg, czy grad, z biegiem lat triumfują kamienie, gdy tymczasem w znużonych oczach fellachów żółć żywi się gniewem.



            Zabawne jest to, że nikt nigdy tak naprawdę nie wie o nas prawdy. Nigdy nie sadziłam, że to może oznaczać tak wiele. Kręci mi się w głowie...już nie potrafię jasno myśleć. Chciałabym cały mój ciężar rzucić w kąt. Przecież chodzi o to by go z siebie zdjąć !
Sama nie potrafię...Nic nie potrafię...
-Natalia, do cholery !-krzyknęła Ludmilla-Czy ty mnie wo gule słuchasz ?
-Yhym-mruknęłam od niechcenia
-Wolałabym, żebyś coś powiedziała-westchnęła
-Słucham Cię Ludmi.
-Świetnie! W takim razie leć do drogerii i kup mi mój ulubiony puder. Przecież nie wyjdę do ludzi bez makijażu ? Cholera, Naty. Czy ja mówię do ściany ?!
Posłusznie wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę najbliższego sklepu.
Czuję się zagubiona. Tonę w morzu wątpliwości. Nikt mnie nie rozumie. Nikt nie potrafi rozgryźć zamkniętej w sobie dziewczyny z kompleksami.
Nie odnajduję sposobu, aby przeciwstawić się sile Ferro. Nie wiem co mogę zrobić ?
Chyba, zostanę w tym bagnie do końca moich policzonych dni...



Nocą wszystko się zmienia, zamazuje - kiedy jesteś samotny, z resztką uczuć kołaczących się pod czaszką, z garścią wspomnień, których nie chce rozwiać żaden wiatr, mimo iż uparcie o to zabiegasz.


          Czy życie bez prawdziwej miłości ma sens ? Przecież potrzebujemy pieszczot i zrozumienia drugiej osoby ! Więc czemu jest tak trudno żyć człowiekowi bez ciepła bliskiej osoby ?
Przecież to nie powinno mieć dalszego wpływu na nasze kolejne życiowe wybory !
Przecież jesteśmy tylko ludźmi ! Nie zdziałamy cudów.
Nie mam tak potężnej mocy w sobie ! Nie potrafię rozkochać w sobie dziewczyny. Nie pełnię roli pieprzonego lowelasa. Jeśli mam mieć miłość swojego serca... To muszę na nią zapracować, a co najważniejsze poczekać ! Przecież moja druga połówka to moja droga życia !
Tylko czas gra tu główną rolę. My jesteśmy jego pionki w tej grze ! Wykonujemy jego plecenia !
I co najważniejsze nie organizujemy ucieczek od miłości !
Na prawdę...czy aż tak trudno znaleźć sobie dziewczynę życia ?



Czas, im bardziej jest pusty, tym szybciej płynie. Życie pozbawione znaczenia przemyka obok, jak pociąg niezatrzymujący się na stacji.


     Dlaczego on mi to robi do cholery ? Czemu niszczy moje życie ? Przecież jestem już prawie pełnoletni !?
Nasz samochód zatrzymał się przed pewnym domem. Okolica jest piękna, ale to nie zmienia faktu, że ojciec zniszczył mi życie !
-Synu, to twój nowy dom.-stwierdził pokazując na budowlę przed nami
Nie dowierzałem jego słowom !? Sądziłem, że to żart i jesteśmy tu w sprawach służbowych ojca. Myślałem tak będąc jeszcze w samolocie...
Bez żadnej odpowiedzi nadusiłem na klamkę. W progu przywitała nas kobieta.
Średniego wzrostu, ciemne proste włosy sięgały jej do ramion. Wyglądała minimum na czterdzieści  lat.
-Oo Alex widzę, że poznałeś już Marię.-oznajmił uradowany pan inżynier
-Ile mam ci powtarzać, żebyś mówił do mnie Clement ?!-krzyknąłem zdenerwowany
-Przepraszam. Wiesz przecież, że nie lubię tego imienia. Wolę Alex. Jest bardziej przyszłościowe.
-Mama ochrzciła mnie Clement i niech tak zostanie-zakończyłem tę durną dyskusję
Kobieta wpuściła nas do środka. Wnętrze tego domu zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
-Clement, poznaj teraz moje dzieci-oznajmiła-León, Natalia. Zejdźcie na dół !
Po kilku sekundach w salonie znajdowało się rodzeństwo
-León, Natalia to Clement. Wasz nowy brat.-oznajmiła Maria
-Brat ?-zapytałem zdziwiony
-Ależ tak synu. Zamieszkamy tu na stałe. Ja i Maria pobieramy się i chcemy stworzyć razem z wami wielka szczęśliwą rodzinę-wykrzyczał mój ojciec
Czy ja się przesłyszałem ?? Czy on chce tę jędzę poślubić ??



Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.



           Stanęłam przed lustrem. W jego odbiciu widziałam grubą dziewczynę.
-Już nigdy nie będę szczupła-szepnęłam do lustra
Grube uda, brzuch, twarz. Po prostu całe ciało. Ten widok mnie przeraża...
Już nigdy nie będę pięknie wyglądać.
Żaden chłopak nie zechce takiej grubaski jak ja...
Dlaczego los stwarza mi życie usłane kolcami nieszczęścia ? Przecież jestem dobrym człowiekiem !
Muszę się wydostać z tego paskudnego ciała inaczej zwariuję. Moje ciało musi być moje, jeśli tylko schudnę. Będę jeść niewiele, małymi kęsami. Przezwyciężę moją słabość do lodów. Będę istnieć tylko dzięki napojom dietetycznym. Nauczę się, że czekolada to trucizna a widok makaronu to surowa pokuta. Będę pracować nad tym, aby już nigdy się nie najeść. Będę jedynie zmierzać w kierunku sytości, zbliżać się do niej, aby nigdy jej nie osiągnąć. Pokocham moją pustkę. Oddam się postnej nirwanie !
-Pozwólcie mi być głodną. Chcę poczuć się pięknie w swoim ciele, proszę...-wrzasnęłam ze łzami w oczach zbijając zwierciadło na milion kawałków.
Usiadłam pod ścianą podkulając nogi pod brodę. Pozwoliłam moim łzom ujrzeć światło dzienne...



Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć.



~~***~~

Witam serdecznie w tę jakże okropną sobotę ;/
Jest rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba ? :)
Taaa, warto wierzyć w cuda...
Jest beznadziejny. Trzeba to powiedzieć otwarcie...
Ja uciekam, lecę się kurować od grypy. Już po jutrze szkoła i trzeba być zdrowym...
ehhh, Mamo, pozwól nie jechać do tej okropnej szkoły...proszę ;c 

piątek, 20 lutego 2015

000 ''Ciało bez duszy''

Prolog 
"Przede wszystkim potrzebuję zmian. Jesteś osobą, która zawsze była i zawsze będzie !"


To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.


      Blask fleszy. Gromkie brawa. Światła reflektorów. To jest to co kocham !
Muzyka. To ona daje mi siłę na dalszy dzień. To dzięki niej jakoś normalnie funkcjonuję. Moje organy pracują, a mózg powoduje, że jeszcze władam swoim ciałem.
Stałam z boku. Jak zawsze szary koniec należał do mnie. Dzięki temu mogłam przyglądać się moim towarzyszom.
Szalona Włoszka wykłócała się z charyzmatycznym Hiszpanem. Francuz stał z boku obserwując zaistniałą sytuację. Przystojny Włoch szalenie poprawiał swoją centymetrową grzywkę. Zdziwaczała rudowłosa zawzięcie dyskutowała z marnym raperem. A Ludmilla...wygłaszała przemowę do swojego nieskazitelnego piękna.
Zza kulis wyłoniły się gwiazdy wieczoru. Violetta i León. To oni zawsze robią największe show swoją osobą. Chodź blondynka uważa, że mój brat marnuje się u boku rozpieszczonej Castillo. Ja uważam...
Po prostu nie wtrącam się w jego życie. Przecież moje zdanie jest tu najmniej ważne. Grunt, żeby był szczęśliwy. To jest dla mnie najważniejsze.
Przed rozpoczęciem każdego koncertu dopinguje nas Pablo. To on daje nam siłę, aby dać z siebie jak najwięcej. Aby pokazać swoje JA.
Pablo to jakby nasz ojciec. Dba o nas, a to jest najważniejsze. To dzięki niemu zawdzięczam to gdzie teraz stoję. To on rozpala w nas ducha walki.
Całą grupą wyszliśmy na scenę.
Czekam tylko, aż usłyszę pierwsze dźwięki melodii ''En Gira'' i wtedy nasze wielkie show zostanie rozpoczęte. Głownie przez parę wieczoru i ich przyjaciół oraz supernovą. A ja po raz kolejny zostanę pominięta w tym tłumie...


Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.


~~***~~


Dobry wieczór ! XD
Przybywam z prologiem nowej historii.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest i będzie to czytał :3
Zapraszam do zakładki bohaterów. Mam nadzieję, że bohaterowie się wam spodobają :)
Dobra, już nie zanudzam !
Pozdrawiam i dobranoc miśki ! :*
Panna Martin 


piątek, 6 lutego 2015

So cold...

    Witajcie !
Chcę tylko coś zakomunikować.
Moi znajomi powiadają, że jestem niezdecydowaną dziewuchą. Zawsze zmieniam zdanie w najgorszych momentach... Może jest i tym razem ? Nie wiem, ale to może być prawdą. Przekonacie się sami.
Jako, że jestem dziewczyną o psychicznym umyśle (z czym się już pogodziłam) zastanawiam się nad tym czy jest sens kontynuowania tego bloga ?
Po prostu mój umysł odradza, żebym cokolwiek pisała, ale... Zawsze jest jakieś ''ale''.
Sądzę, że robię to wszystko na siłę. Po prostu ubzdurałam sobie, że jestem świetną pisarka.
Nie, tak nie jest ! Jestem amatorką, ale chyba lubię pisać. I robię to dla samej siebie ? Sama już nie wiem... ;/
Mam po prostu mętlik w głowie...
Lepiej będzie jeśli zawieszę produkcję tych moich bzdur, ale z OS'ów nie zrezygnuję.
Nie tym razem :) Może po farci się następny xd
Tak więc decyzja zapadła. Na razie zawieszam bloga na kilka dni, tygodni, miesięcy...
Cóż, kto wie co będzie dalej...
Jedynie moja mama...

*''-Po co to robisz ? I tak to nie ma sensu. Nikt nie czyta tych twoich bzdur wyssanych z palca. Lepiej wzięłabyś się za coś porządnego ! Masz szkołę. Lepiej weź się za naukę.''Dzięki mamo. Zawsze mogę na Ciebie liczyć...

*''-Nie obrażaj się córcia. To sama prawda.''Na matce zawsze można polegać...

Po prostu bezcenna lekcja pokory...

W takim razie...
Do kiedyś tam :)
Zawsze możecie mnie znaleźć na blogu z OS'ami. Stamtąd jeszcze nie zamierzam odchodzić :)
http://violetta-przypadek-czy-przeznaczenie.blogspot.com/


Panna Martin 

Chat~!~